Mikołaj miał być jednym z ojców pierwszego soboru powszechnego – w Nicei w 325 roku. Święty bronił tam dogmatu o Trójcy Świętej. Słynący z łagodności biskup ponoć w ferworze dyskusji teologicznej miał uderzyć zwalczającego trynitaryzm Ariusza, uznając jego nauki za bluźnierstwo i obrazę Boga. Inna znana opowieść o
Tradycja mówi, że Mikołaj nie mieszka tam samotnie, ale towarzyszy mu żona oraz stado reniferów i gromada elfów, które co roku pomagają mu z uporaniem się z obowiązkami. List do Świętego Mikołaja można więc kierować na jego finlandzki adres, żadna z wiadomości nie pozostaje bez odpowiedzi.
Kiedy zbliża się świąteczny czas, mogą się pojawić rodzicielskie dylematy, czy zdradzać, że Święty Mikołaj jest postacią fikcyjną? Czy podtrzymywać tradycję i przebierać się za postać, która obdarowuje dzieci prezentami? Rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej, nie chcą niszczyć im magii Świąt, a jednocześnie obawiają się, czy dziecko nie straci do nich zaufania, kiedy dowie się, że Święty Mikołaj nie zdradzić prawdę o Świętym Mikołaju?Po pierwsze, warto zadać sobie pytania, co chcemy powiedzieć dziecku, czym jest dla nas postać Świętego Mikołaja, co dla nas znaczy obdarowywanie się prezentami, co jest w tym magicznego? Kiedy sami wiemy, co w tej tradycji jest ważne, wtedy łatwiej będzie nam rozmawiać z Mikołaj to postać, której wygląd, a także sposób funkcjonowania zmieniał się przez lata. Pierwotnie był to biskup katolicki i prawosławny z Miry, który pomagał biednym i potrzebującym, rozdawał swoje mienie i wspierał osoby, które sobie nie radziły. Prawdopodobnie nie miał długiej brody, czapki z pomponem, ani czerwonego stroju, za to pastorał i mitrę (nakrycie głowy biskupa). Postać Świętego Mikołaja, jakiego znamy, została stworzona przez popkulturę i spopularyzowana przez media. Jednak jego rola jako osoby, która obdarowuje innych, zastanawiamy się, czy zdradzić prawdę, że Święty Mikołaj nie istnieje, zastanówmy się i zapytajmy dzieci, czego tak naprawdę chcą się dowiedzieć. Czasami dziecko chce jedynie prostej informacji, a nie dokładnego tłumaczenia i szczegółów. Może chce skonfrontować swoje obserwacje, dlatego warto zadać pytanie „Rozumiem, że chcesz wiedzieć, czy Święty Mikołaj istnieje? A możesz mi powiedzieć, co spowodowało, że pytasz?”. Dziecko może nam opowiedzieć historię, że kolega lub koleżanka w przedszkolu mówili na ten temat. Możliwe, że dziecko zauważyło, że są różni Święci Mikołajowie i nie każdy pasuje do konkretnego wyobrażenia dziecka. Im starszy wiek, tym więcej obserwacji, wątpliwości i rozważań na temat tego, co dziecko widzi i o czym rozmawia w rodziców nie chce powiedzieć prawdy o Świętym Mikołaju, ponieważ marzą, by dać dziecku jak najbardziej magiczne, niezwykłe Święta, chwile owiane delikatną nutką tajemnicy i czegoś niepowtarzalnego. Chcą zachować niewinność dzieci i pokazać im, że dobro, obdarowywanie innych bezinteresowne dzielenie się jest ważne. Jednocześnie wiemy, że dziecko prędzej czy później pozna prawdę o Laponii, panu z białą brodą w czerwonym kubraku i pracowitych elfach. Dlatego tak ważna jest szczerość i sposób, w jaki odpowiemy na pytania maluszek do trzeciego roku życia bardzo chętnie wierzy w Świętego Mikołaja, tajemnicze pojawianie się prezentów i niezwykłą otoczkę związaną ze Świętami. W tym, wieku, kiedy dziecko w żłobku lub przedszkolu powie głośno, że Mikołaja nie ma, może zostać uznane za kłamcę przez inne dzieci. Im dziecko jest starsze, pojawia się więcej pytań, wątpliwości i rozmów z rówieśnikami. Nie można zwlekać zbyt długo z wyjawieniem dziecku prawdy o Świętym Mikołaju, ponieważ później może narazić się na wyśmianie i przykre uwagi rówieśników, kiedy będą dyskutować o zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia. Poznanie prawdy o Świętym Mikołaju jest częścią dorastania, radzenia sobie z nowymi informacjami i emocjami, jakie wywołują. Jednak to rodzice podejmują decyzję, kiedy jest najlepszy czas na szczerą rozmowę z dzieckiem, nie ma jednej sztywno określonej przygotować się na reakcję dziecka?W sytuacji, kiedy chcemy porozmawiać z dzieckiem na temat istnienia Świętego Mikołaja, warto przygotować odpowiedni moment, zadbać o spokojną atmosferę w domu, skupić się na dziecku i jego potrzebach. Reakcja na tę wiadomość może być bardzo różna. Jedno dziecko może zareagować spokojnie, dopytywać o szczegóły, szukać potwierdzenia swoich obserwacji i cieszyć się, że jego wątpliwości okazały się słuszne. Ważne, aby rodzic miał czas odpowiadać na pytania dziecka, uważne porozmawiał o emocjach. Wyjaśnił, co symbol Świętego Mikołaja niesie najważniejszego i co nie przemija, mimo braku prawdziwości samej postaci, czyli, że liczy się wspieranie innych, obdarowywanie ich, dzielenie się prezentami z bliskimi i całkiem obcymi dziecko zareaguje płaczem, smutkiem i żalem, ponieważ opowieść o Świętym Mikołaju była dla niego częścią niezwykłego, magicznego świata, w który bardzo chce wierzyć i trudno mu się pogodzić, że on nie istnieje. Dzieci potrzebują fantazji, niezwykłości – to pomaga im zrozumieć pewne sytuacje, przyjąć pojawiające się emocje. W takiej sytuacji, warto, aby rodzic towarzysz dziecku w przeżywanych emocjach, nie pocieszał czy odwracał uwagę, ale pozwolił, aby syn lub córka wyrazili to, co czują. Warto podkreślić, że tradycja obdarowywania innych prezentami jest, wciąż ważna, że magię Świąt można zachować, dzieląc się z innymi tym, co mamy, że można sprawić komuś ogromną przyjemność małą niespodzianką i to dziecko może być dla kogoś takim niezwykłym Świętym rozmowy, komunikaty i wyjaśnienia, jakie padną, warto dostosować do wieku i etapu rozwojowego dziecka. Aby jak najlepiej wyjaśnić mu prawdę, a jednocześnie pozwolić zrozumieć, dlaczego rodzice pozwalali wierzyć dziecku w Świętego długie podtrzymywanie, że Święty Mikołaj istnieje, może zrodzić w dziecku brak zaufania do rodziców, kiedy dowie się prawdy. Podważenie zaufania oraz poczucia bezpieczeństwa u dziecka mogą być bardzo destruktywne dla relacji, dlatego warto pamiętać, aby obserwować swoje dziecko i znaleźć odpowiedni moment na Garowska-GawryśJak zachować magię Świąt?Magia Świąt nie musi zniknąć wraz z wyjawieniem sekretu dotyczącego Świętego Mikołaja. Jest wiele sposobów, aby sprawić, że niezwykła atmosfera zostanie z nami bez względu na wszystko. Wraz z dziećmi możecie ustalić nowe świąteczne rytuały, które będą podtrzymywać tradycję dzielenia się, obdarowywania i wspierania na świąteczne rytuały z dziećmi:własnoręczne robienie drobnych prezentów dla bliskich,wsparcie fundacji, stowarzyszenia, konkretnej osoby – podarunkiem, listem, wypiekami, wpłatą określonej kwoty,zrobienie prezentu niespodzianki dla mniej znanej osoby np. sąsiada,przygotowanie wspólnych wypieków np. pierniczków i obdarowanie nimi rówieśników w grupie przedszkolnej,przekazanie zabawek/książek np. dla potrzebujących dzieci, osób przebywających w szpitalu lub domu działania pokażą dziecku, że to ono może być dla kogoś Świętym Mikołajem, który przynosi radość, dzieli się tym, co ma i pokazuje, że prezenty to nie tylko wielkie, kolorowe zabawki, ale też odrobina serca.Co roku pod koniec listopada mam od was masę pytań o to jak wygląda w naszym domu adwent, wigilia i kwestia szaleństwa prezentowego w grudniu. Tyle ważnych dni, które mają wyjątkowe znaczenie dla dzieci… i dla nas jako rodziców. Mam nadzieję, że znajdziecie odpowiedzi na wszystkie, a może nawet coś was zainspiruje do świętowania w tym roku. W naszym rejonie bardzo popularna jest tradycja podrzucania w tajemnicy niewielkich prezencików do butów domowników w czasie nocy z 5 na obuwie musi lśnić czystością, więc nawet najmłodsi dostają mokre chusteczki i pucują. Wcześniej opowiadamy im historię o św. Mikołaju z Miry o którym znamy raczej legendarne historie, napisane już kilkaset lat po jego śmierci) Jest w nich ukryta piękna myśl o dobroci, dzieleniu się tym co się ma nie oczekując nic w zamian. Naszą ulubioną legendą jest ta o trzech ubogich siostrach, które potrzebowały pieniędzy na wiano. Gdy dowiedział się o tym Mikołaj, w środku nocy, przebrany by nikt go nie poznał, zakradł się po ciuchu i podrzucił potrzebne złoto przez my czekamy czy gdy będziemy smacznie spali ktoś potajemnie podrzuci nam coś do buta. Jakie są efekty? Dzieci trochę gorzej zasypiają wieczorem, ale rano mamy masę radości. Co więcej czasem zmartwieni czy rodzice też będą mieć niespodziankę podrzucają ją sami! Oczywiście w największej ważną kwestią jest szacunek do rodzin w których “wiara w Mikołaja” jest bardzo ważna. Uczymy nasze dzieci, że nie powinny innym dzieciom mówić, że wiedzą skąd się biorą prezenty np. w przedszkolu. Nasze dzieci też nie boją się przebranych mikołajów, wiedzą, że to ktoś bliski i życzliwy kto nie chce być rozpoznany po to żeby niespodzianka się udała. A na ich pytanie “dlaczego u niektórych ludzi Mikołaj przychodzi też w wigilię” mówimy, że… widocznie taką mają tradycję. Opowiadamy im o dziadku mrozie w rosjii, o aniołku w innej części Polski… i o tym, że tradycje i spędzanie świąt są naprawdę różne, I TO JEST PIĘKNE! Adwent To wyjątkowy czas przygotowań do wigilii i świąt. Ponieważ jesteśmy wierzący, nacisk kładziemy na narodziny Jezusa. Najważniejsze przyjęcie urodzinowe w roku. Mieliśmy różne podejścia do kalendarzy adwentowych, jednak z małymi dziećmi trudno przewidzieć czy konkretnie tego dnia będziemy w stanie piec pierniczki czy inne specjalne zdania. A kalendarze z mini prezencikami wg. nas nie do końca uczą oczekiwać, a raczej stale konsumować. A te z czekoladkami? Gdy nasze dzieci dostały takie trudno było im jeść po jednej dziennie. I to w dodatku tylko ze swojego kalendarza… 😀W tym roku planujemy skupić się na oczekiwaniu. Na ścianie w kuchni zawiśnie symboliczny kalendarz z dniami od 29 listopada – to wtedy wypadnie pierwszy dzień adwentu. Chodzenie na roraty przerastało nas logistycznie co roku, więc w 2020 nic się nie zmieni 🙂 Może gdy będą starsi. Staramy się rozmawiać z nimi na temat postanowień adwentowych – nie jest to jednak nie jedzenie słodyczy, bo generalnie jemy je okazjonalnie. Raczej nakierowujemy ich na dobre uczynki, na uważność w kwestii przebaczania i …jałmużnę! To naprawdę dobry czas w roku, żeby uczyć ich wrażliwości na ubogich. Ważnym wydarzeniem jest dla nas budowa szopki. Trochę działań plastycznych, trochę rozmów, trochę poparzonych palców klejem z pistoletu i nasze figurki znalezione na allegro. Takie bardzo tradycyjne, ale mam do nich sentyment. Nie dokładamy jednak najważniejszej figurki, a trzech króli stawiamy gdzieś dalej, bo przyjdą dopiero szóstego stycznia 🙂 Oczywiście jest to też czas przygotowań technicznych i materialnych naszego domu. Staramy się zamykać temat prezentów jak najszybciej i pakować je kilka dni przed świętami zanim zacznie się “młyn” w kuchni. Poza tym staramy się robić grubsze porządki w zakamarkach naszego domu. To świetna motywacja, żeby przyjrzeć się co mamy, co nam się nie sprawdziło i … wystawić to na sprzedaż, wywieźć na gratowisko, wydać komuś komu się przyda. Wigilia Przygotowania do niej zaczynamy jakieś 3-4 dni przed. Sporo gotuje sama, ale wymieniam się potrawami z moją mamą i teściową. Dzięki temu mamy istny przegląd dań z różnych rejonów Polski przywiezionych od szwagrów, po prabaciach itp. Istna kuchnia fusion! I faktycznie wychodzi ich 12 🙂 Porcje robimy niewielkie, a z talerzami tego co jeszcze jest krążymy w kolejne dni po rodzinie i raczej nic się nie marnuje. Tego dnia ubieramy też choinkę, kończymy ozdabiać dom. Sama uroczysta kolacja jest dla nas bardzo ważnym czasem na rozmowy z naszymi dziećmi. Dlatego od kilku lat decydujemy się spędzić ją w najściślejszym gronie rodzinnym. Ubieramy się odświętnie, malujemy, czeszemy…nawet buty na obcasie. Koszule jednak w tym roku planuje w czerwoną kratę, a nie białe 😀 Zaczynamy od przeczytania fragmentu ewangelii mówiącego o narodzinach dzieciątka. To właśnie wtedy najmniejszy chodzący członek rodziny wkłada figurkę do żłobka. W zeszłym roku nawet zaczęliśmy śpiewać “chwała na wysokości” razem z chórami aniołów z czytania. To wszystko sprawia, że nawet najmłodsi zauważają wyjątkowe znaczenie naszego świętowania. Potem dzielimy się opłatkiem, ale bez dłuższych życzeń. I zaczyna się jedzenie. Dzieci mogą jeść co chcą, w najgorszym przypadku jedzą głównie pierniki. Zachęcamy do próbowania i to co najbardziej im pasowało do tej pory to: Zupa rybna, smażone pierożki z kapustą, ryba i czasem sałatka z fasoli. Po jedzeniu idziemy na spacer! TAK, TAK… Co roku jednak tata zapomina ubrać butów i musi wrócić do domu… potem mama przypomina sobie, że nie wyłączyła piekarnika, aż w końcu spacerujemy ulicą kilkanaście minut. Kiedy pora wracać, ja pytam kto chce kakao… Dzieciaki krzyczą, że coś się pojawiło pod choinką. ( czasem też szybko coś podrzucają co sami przygotowali). Odpakowujemy najwolniej jak się da. Każdy musi zaprezentować co dostał. Czasem ktoś się domyśli od kogo był prezent i ze śmiechem wołamy hasło: “dziękujemy kochanemu gwiazdorkowi”. Co roku udaje nam się też trochę kolędować, ale nie mamy określonego momentu. Wiele rzeczy dzieje się spontanicznie i jak to w dużej rodzinie… JEST GŁOŚNO i ktoś się czasem obrazi, albo coś w tym stylu, jednak na samą myśl, że już niedługo przyjdą te dni sprawia, że czuję miłe ukłucie w sercu.